Warsztaty BZ WBK Press Foto w Łomży
W dniach 6-7 września 2013 r. odbyły się w Łomży warsztaty fotograficzne pod nazwą BZ WBK Press Foto. Dowiedziałem się o nich z mediów i postanowiłem wybrać się na nie. Wielokrotnie na łamach mojego bloga pisałem, że lubię i chętnie staram się uczestniczyć w różnych warsztatach. Przez trzy lata obcowania z fotografią miałem okazję uczyć się fotografii modowej, studyjnej czy też aktu. Ponieważ reportaż uliczny jest dość trudny i kieruje się zupełnie innymi zasadami, dlatego postanowiłem zmierzyć się z tym tematem. Spotkanie było dwudniowe i połączone z wystawą pokonkursową BZW BK Press Foto 2013.
W tegorocznej, dziewiątej już edycji konkursu jury pod przewodnictwem Petra Joska nagrodziło i wyróżniło 170 fotografii wybranych spośród 7600 prac przesłanych przez 433 fotografów z Polski. Nagrodę za Zdjęcie Roku otrzymał Andrzej Grygiel z Polskiej Agencji Prasowej, który sfotografował pacjentów Oddziału Kardiologii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. Św. Barbary w Sosnowcu cieszących się z bramki strzelonej przez Polaków w meczu z Grecją podczas EURO 2012. Nagrodę Banku Zachodniego WBK otrzymał Andrzej Hrechorowicz – freelancer, a Nagrodę Rzeczpospolitej zdobył Adam Warżawa z Polskiej Agencji Prasowej.
Warsztaty w Łomży prowadziła Kinga Kenig – jurorka konkursu i fotoedytorka „Dużego Formatu” Gazety Wyborczej, autorka bloga poświęconego fotografii blindspot.blox.pl. Łomżyńskie spotkanie z fotografią odbyło się w Muzeum Północno-Mazowieckim.
Pierwsze wrażenie
Na początku warsztatów odbyło się przedstawienie zebranych uczestników. Sporo osób było już mi znanych osobiście ale z niektórymi miałem okazję poznać się jedynie w internecie przeglądając ich fotografię i podpatrywać jak rozwijają się w branży. W brew co raz częściej powtarzanemu przez profesjonalnych fotografów zdaniu “że teraz fotografem jest każdy, kto kupi aparat” mnie bardzo ucieszyło, że sporo młodych ludzi przybyło na warsztaty, chcąc się rozwijać i próbować przygody z fotografią. Zauważyłem, że wiele tych ludzi ma kompleksy i wielokrotnie czują, że ich praca, zdjęcia i spostrzeganie otaczającego świata jest jakieś gorsze. Przecież każdy musi jakoś zacząć i uczyć się na błędach swoich i wyciągać w nioski. Drugi dzień i praca w plenerze zweryfikowała te błędne myślenie, o czym świadczyć mogą konkursowe prace wybrane przez wszystkich uczestników oraz Kingę Kenig. Zacznijcie wierzyć w siebie i nie ulegajcie nieprzyjaznemu otoczeniu. Otaczajcie się ludzi, którzy Was wspierają i motywują do pracy. Brawo dla Was za odwagę i starania!
Trudne wybory
Kolejnym etapem było wybranie reportażu lub jednego zdjęcia z otaczającej nas wystawy. Później mieliśmy uzasadnić swój wybór oraz wdać się w dyskusję z uczestnikami. Osobiście zdążyłem tylko obejrzeć prace z jednej sali, jednak zauważyłem, że uchwycone w kadrach zdarzenia i sytuacje często miały charakter dramatyczny, a nawet tragiczny o czym też wspomniałem. Być może regułą jest to, że w cierpieniu znajdujemy ciekawe emocje. Oczywiście były także sceny pogodne i zaskakujące, które zdecydowanie przypadły mi do gustu.
Konfrontacja, pomysł i sprzedaż
Drugiego dnia uczyliśmy się czym jest temat, gdzie szukać inspiracji, jakie są złe i dobre cechy tematu. Następnie pracując w grupach naszym zadaniem było wymyślić własne lokalne tematy, które następnie mieliśmy sprzedać do redakcji ogólnopolskiej gazety prasowej. Rolę redakcyjne objęły grupy przeciwne, które starały się za wszelką cenę udowodnić, iż tematy które proponujemy do kupienia są nie warto ich uwagi. Na szczęście jako nielicznej grupie udało się nam zaciekawić i sprzedać nasz temat. W brew pozorom nie jest to proste zadanie, tym bardziej że sporo tematów albo już było poruszonych, albo argumenty są za słabe a pomył mało ciekawy.
Zmagania z fotografią uliczną
Jednym z głównych zadań praktycznych z jakim się zmierzyliśmy było wyjście w teren i zrobienie jak najlepszych zdjęć ulicznych o temacie: miłość, kolor, ruch. No i właśnie “konfrontacja z ulicą” okazała się faktycznie trudna. Na zebranie reportażu mieliśmy ok. 2 godziny. Wychodząc z Muzeum wiedziałem, że na pewno nie chce robić koloru, ponieważ intuicja podpowiadała mi, że to w miarę łatwy temat i zapewne większość osób zacznie polować na kolory miasta. Moje ego mówiło, jak atakować to ambitnie. No i padło na ruch. Oczyma wyobraźni widziałem, co chce uzyskać dlatego polowanie na kadry zacząłem ze statywem na długich czasach. Po 40 minutach, przechadzając się uliczkami miasta wiedziałem, że długi czas i ego nie idą w parze, tym bardziej, że nawet na przysłonie f22 zdjęcia w ostrym słońcu w samo południe były zwyczajnie ostro prześwietlone a efekt nie spełniał moich oczekiwań. Dlatego nastąpiła zmiana planu i wracając na Stary Rynek zacząłem rozglądać się za miłością w Łomży. Szybko uciekający czas nie pomagał w skupieniu a otoczenie wydawało się mało interesujące… W głowie ciągle powtarzałem sobie “miłość, miłość, gdzie znajdę miłość na ulicy Łomży”. Odpowiedzi czasem mnie zaskakiwały, bo rozbijałem ten temat na czynniki pierwsze: na miłość do pracy, gdzie szukałem ludzi kochających swoją pracę, później przechodząc obok sklepu z gadżetami ŁKSu, zastanawiałem się żeby pokazać miłość kibiców do swojego klubu, w pewnym momencie przy witrynach jubilerskich zauważyłem parę, która zapewne szukała obrączek na ślub…
Jedna chwila, jeden moment
Ostatecznie zupełnie przypadkowo, wracając już do Muzeum natrafiłem na parę staruszków, którzy trzymając się za ręce lada moment mieli zniknąć za rogiem ogrodzenia Katedry. Zacząłem biec w ich kierunku robiąc, aż tylko 3 zdjęcia. Czasem dziwne ile człowiek przetwarza procesów w głowie robiąc inne rzeczy. Wiedziałem, że chce mieć na zdjęciu oboje staruszków przytulonych do siebie oraz drogowskaz nad ich głowami. Wtedy z daleka nie zdążyłem przeczytać, że kierunek jaki obrali wskazywał na “Cmentarz”…uznałem, że to właśnie zdjęcie na które czekałem – pokazywało zarówno ruch jak i miłość… Niestety podczas podsumowania zdjęć wszystkich uczestników, żadne z moich zdjęć nie trafiło do konkursowego finału.
Poniższe zdjęcie dodałem na swój profil fb z prośbą do znajomych, żeby napisali jakie przesłanie, temat, widzą na zdjęciu. Przynajmniej odpowiedzi, które padły podbudowały mnie trochę: “Kierunek jesień”, “Różny start ta sama meta”, “miłość do grobowej deski”, “na zawsze razem”, “Szanujmy starość bo jest naszą przyszłością”, “Pora odchodzić… zróbmy to razem”, “Prawdziwa miłość, gdy nawet śmierć ich nie rozłączy”…
Refleksje
Fotografia uliczna robiona trochę na czas, trochę z zaplanowanym tematem była jednak wyzwaniem. Okazuje się że czasem temat ucieka nam z kadru lub trudno jest go nam dostrzec, pomimo ciągłego usilnego szukania go dookoła. Niekiedy widzimy temat, nawet przewidujemy co może się za chwile wydarzyć, jednak ta chwila nie nadchodzi i cały zaplanowany kadr rozmywa się w jednej chwili. Dwie godziny chodzenia czasem kilka razy po tych samych ulicach, mijając tych samych ludzi powoduje frustracje. Bo w sumie nie chodzi też o to, żeby zrobić tysiąc zdjęć i liczyć, że coś się znajdzie dobrego z reportażu. Raczej powinniśmy się starać, żeby każde naciśnięcie spustu migawki było przemyślane i miało szanse ustrzelić coś ciekawego, coś z innej perspektywy, coś dobrze zakomponowanego w kadrze. Radę jaką otrzymałem to w opcji pierwszej brzmiała mniej więcej tak: “rób zdjęcia co dziennie, więcej chodź, więcej patrz, więcej kombinuj”. Rada druga brzmiała tak: “Zostaw ulicę i dalej rób, to co czujesz i w czym jesteś dobry” :)
Pomimo, tego że nie bardzo sprawdziłem się reportażu ulicznym to i tak warto było spędzić czas na warsztatach oraz poznając fajnych ludzi.
Poniżej zdjęcie zwycięskie warsztatów – gratulacje!
Zapraszam na stronę Bartka Zalewskiego
Zdjęcie grupowe (część grupy)
fot. Marek Maliszewski
Na wesoło z pozdrowieniami dla uczestników ;)
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=G4GQmTIlPdc[/youtube]
Zdjęcia z wystawy