Zbierałem się już od bardzo dawna aby zaktualizować ten temat, jednak ciągle z różnych przyczyn był on odkładany w czasie i wędrował do szkicu. Ostatnio na mój brak motywacji do dokończenia tego artykułu koleżanka Sylwia napisała na fb komentarz, który brzmiał miej więcej tak:
Kto by przy takiej pięknej kobiecie czytał artykuły?
I wiecie co? Miała rację, bo faktycznie mało kto chyba czyta to co jest napisane na blogu a przechodzi od razu do oglądania zdjęć. Czemu? Być może ktoś jednak odpowie na te pytanie w komentarzach na dole. Dodatkowo postanowiłem zmobilizować i skusić Ją oraz może kilka innych osób do przeczytania przynajmniej połowy tego artykułu, zapewne aż do zaspokojenia ciekawości, która narosła po przeczytaniu samego tytułu… OK. to jak wyglądała pierwsza sesja z moim słoneczkiem?
Pomimo, że w tym czasie za oknem czuć było jeszcze zapach lata i słychać świergot ptaków to sesja odbyła się w moim studio. Na tablicy mojej facebookowej strony zadałem pytanie: Czy znajdzie się jakaś kobieta, która chciałaby posłużyć mi za muzę podczas testów w studio w zamian za zdjęcia z sesji.
Dopiero po tygodniu jako jedyna zgłosiła się do mnie Małgorzata Truszkowska. Pomimo, że nie bardzo chciałem robić Jej zdjęcia to w zaistniałej sytuacji nagiąłem swoje zasady i umówiliśmy się na sesję. Gosia jak widać na zdjęciach to piękna kobieta. Bardzo fajnym dodatkowym czynnikiem jaki skutecznie pomógł nam w realizacji pomysłu było to, że Gosia przyszła na zdjęcia z dobrym nastawieniem, większą pewnością oraz akceptacją siebie. A to za sprawą tego, że w końcu po długim okresie czasu mogła uroczo uśmiechać się do woli :)
Z perspektywy czasu pewne obawy zostały rozwiane i wspólnie uznaliśmy nasze testy za bardzo udane i warte pokazania.
No ale teraz czas wrócić do mojego słoneczka z którym przeprowadzałem testy. Chodzi oczywiście o tzw. beauty dish, który kupiłem jako modyfikator do lamp studyjnych. Może nie do końca powinienem używać sformułowania słoneczko, gdyż tak na prawdę wiązka światła uzyskiwana dzięki niemu nie oddaje charakteru światła słonecznego. Jednak sam efekt uzyskiwanego światła na zdjęciach, tym bardziej z gridem (plastrem miodu) jak najbardziej mnie satysfakcjonuje na zdjęciach. Beauty dish ma kształt okrągły zbliżony do miski czy też talerza. Mój kupiony ma średnicę 55cm bo wydał mi się najbardziej optymalny do posiadanej mocy lamp i możliwości transportowania go na sesje. Wybrałem czaszę z lekko chropowatą fakturą i koloru srebrnego, który daje w miarę ostrzejsze światło. Razem w pakiecie kupiłem też biały dyfuzor oraz plaster miodu dające fajne efekty oświetleniowe, którymi bawiłem się właśnie podczas sesji z Gosią. Tak na prawdę to chciałem poznać możliwości tego słoneczka, które w połączeniu z piękną modelką dały efekt jak widać poniżej na zdjęciach.
Modelka: Małgorzata Truszkowska
Make up: Katarzyna Serafińska
Stylizacja: Gosia / Ja
Fotograf: Mariusz Patalan
Mam nadzieję, że Wam się podobają nasze testy?