Warsztaty Fotograficzne
Nie ma mocnych na Mariolę
Z pamiętnika podróżnika dziś na stronie postanowiłem zamieścić artykuł dotyczący II zlotu użytkowników Canon-board.info, który odbył się w Spale, koło Tomaszowa Mazowieckiego. Szczerze powiedziawszy to dowiedziałem się że jedzie jeszcze jakaś trójka fotografów z podlaskiego i na tym moja ciekawość się zakończyła. Dopiero wieczorek zapoznawczy pozwolił nam poznać się pierwszy raz na miejscu w hotelu. Co się okazało zebrała się z nas taka fajna ekipa, że mieliśmy zakwasy na brzuchu od ciągłego śmiania się i mogliśmy robić za wodzirejów zlotu. Właśnie poznawanie ludzi na fotograficznej drodze sprawia, że lubię swoją pracę. Podlaskie reprezentowali na zlocie: Maciej Kołosowski, Krzysztof Koliński, Grzegorz Fabiszewski, Łukasz Bukalski, Mariusz Patalan.
Oficjalne rozpoczęcie miało miejsce 30 maja – 1 czerwca 2014 r. Jednak z uwagi na to, że podlaska ekipa jest chłonna wiedzy to postanowiliśmy pojechać na rekonesans ośrodka już dzień wcześniej… żeby odpocząć przed warsztatami.
Pierwszego wieczoru zdążyliśmy zapoznać się z mapą hotelu, gośćmi hotelowymi, obsługą kompleksu oraz z mentorkami. Z racji, że my tacy mało zaradni życiowo byliśmy tego wieczoru, to potrzebowaliśmy indywidualnego coachingu, za co w szczególności dziękujemy Anetce. Stała się naszą piękną muzą, natchnieniem i duszą towarzystwa tego integracyjnego wieczoru a zarazem pewnie przekleństwem organizatorów, którzy przez nasze biesiadowanie nie wyspali się na pewno – przepraszamy :) Jeszcze tego samego wieczoru zdążyliśmy zrobić turniej tańca disko polo, ping ponga, bilarda oraz przy okazji sesję zdjęciową w różnych konfiguracjach. Z uwagi na cenzurę zamieszczam tylko jedno zdjęcie, które zacnie skadrował i focił Łukasz, świeci przykładem Krzysztof, natomiast w kulki poleciałem sobie ja. Mistrz drugiego planu i niebieskiej poświaty za nami – Maciej – prawdopodobnie był pod stołem. Zdecydowanie był to wieczór jednej piosenki, która stała się hymnem i myślą przewodnią zlotu dla nas. Nie było mocnych na “Mariolę”, która zasnęła snem wraz z porannym pianiem kogutów…
Dzień pierwszy
Wcześniej wspomniałem, że mieliśmy odpocząć? Hm… no cóż, jak to mówią – chcieliśmy dobrze, wyszło jak zawsze… Nasza grupa mało spała bo się całą noc integrowała. Jednak na śniadaniu byliśmy pierwsi. W miedzy czasie zaczęli zjeżdżać pozostali uczestnicy canon-board.info. Do godziny 14 zdążyło odbyć się oficjalne rozpoczęcie, wydanie identyfikatorów, sprawy organizacyjne i pierwsze wypożyczenia sprzętu do testowania. Po obiedzie rozpoczął się pierwszy blok warsztatowy o tematyce “Fotografia ślubna”, którą poprowadzili Krzysztof Tkacz i Sebastian Małachowski. Tematyka obejmowała reportaż w aspekcie fotografii ślubnej – doświadczenia w pracy fotografa oraz praca z modelkami w plenerze – komunikacja i zbudowanie relacji podczas zdjęć.
Pomimo, że chłopaki są na prawdę sympatyczni, robią kawał dobrej roboty zarówno błyskaniem jak też obróbką graficzną co widać po zdjęciach, to sama logistyka i przekazanie wiedzy nie było za bardzo atrakcyjne jak dla mnie. Być może takie spostrzeżenia z uwagi, że uczestniczyłem już w kilku innych warsztatach a może dlatego, że to nie stricte warsztaty ślubne a potraktowane jak zwykły zlot. Te same odczucia towarzyszyły podczas plenerowej sesji, gdzie (w sumie jak zawsze) fotografowie rzucają się w wir fotografowania walcząc o miejsce i kadry zamiast skupić się na przekazywanej wiedzy, dopytywaniu o technikę i inne spostrzeżenia. Tu chyba zawiodła organizacja, gdzie tak dużą grupę trzeba podzielić na mniejsze grupki, bo sprzętu i tak by starczyło dla każdego. Przy okazji zostało by też trochę więcej wiedzy i lepszych zdjęć modelek a nie samych głów fotografów wchodzących sobie w kadr.
Na szczęście zlot miał być też fajną zabawą i tak też to potraktowałem. Były w końcu jeszcze trzy dni na dyskusje, wymianę doświadczeń i spędzenie czasu w gronie pasjonatów fotografii. Tego samego wieczoru odbyło się jeszcze ognisko integracyjne, które właśnie sprzyjało temu…
Dzień drugi
Mało kto pamięta jak zakończył się dzień pierwszy, natomiast jak zawsze na śniadaniu byliśmy jako pierwsi. O godzinie 10:00 rozpoczął się blok warsztatowy związany z „Fotografia przyrody”, którą prowadził Marcin Nawrocki. Tu można było dokonać wyboru na grupy… nas bardziej od gąski balbinki interesowały dwie modelki Iza i Sylwia, które żeby było tematycznie zabraliśmy także na łono natury. Na sesję wzięliśmy plenerowe oświetlenie, które jednak po pewnym czasie dla niektórych zaczęło być problemem bo trzeba dzielić się ponownie kadrem, radiówką, pomysłem… Mi stylizacja “kowbojska” zupełnie nie pasowała do boiska plażowego tak więc odpuściłem sobie obróbkę zdjęć w tym klimacie. Za to udało się wstrzelić w błysk lampy oraz klimat salonu, drewna i koloru… Światło zastane mamy w sumie na co dzień do wykorzystania a ja liczyłem, że będzie okazja potestować dłużej sprzęt z wypożyczalni. Ale jak to już bywa ze mną skupiłem się na przyjemnych aspektach tego pleneru, który zakończył się sympatycznie.
W trakcie jak reszta porwała Izę na plac zabaw i zdjęcia ja wróciłem do ośrodka, gdzie postanowiłem z niedosytu pobawić się lampami studyjnymi, które były na wyposażeniu. W trakcie przestawiania i podłączania zabawek przyłączył się do mnie Łukasz z którym przygotowaliśmy pierwszy setup zdjęciowy z którego skorzystali także pozostali uczestnicy zlotu. Pierwszy raz miałem do czynienia ze światłem ciągłym. Halogen dość mocny bo o ile pamiętam to 1000w, który powodował ostre cienie na modelce i ciepły żółty “zafarb” na zdjęciach. Tym bardziej, że kolorystyka otoczenia była żółto – kremowo – bordowa. Druga lampa była chyba 400w z założoną oktą zmieniająca się w zależności od tego kto robił za boom.
W między czasie kombinowałem robienie zdjęć z użyciem dziwnych przedmiotów. Przed obiektywem miałem grid, kwiatki, oparcie krzesełka czy snoot. Powychodziły z tego różne dziwne cienie na zdjęciu ale w niektórych przypadkach tworząc dość ciekawy klimat.
Drugi setup wymyśliliśmy, że zrobimy wykorzystując tablicę Canona jako tło oraz ponownie ciągłe oświetlenie tym razem ledowe jako kontra. Głównym oświetleniem była lampa 1000w z wrotami jednak przysłonięta blendą zmiękczającą (nie wiem jak się to nazywa fachowo) która posłużyła jak dyfuzor. Efekt jaki uzyskaliśmy wyglądał tak jak na zdjęciu poniżej.
Trzeci setup to już bardziej skomplikowana sprawa jak się okazało. Zamysł był prosty w pierwszej fazie. Ustawić ogromny parasol jako tło, podświetlić go lampą systemową z kolorowymi żelkami i jako główne światło użyć lampę 1000w. I gdy to tak składaliśmy pewna osoba podeszła i mówi, że ma duże kolorowe folie estradowe w samochodzie, które może pożyczyć. Zauważył też pewną istotną sprawę. Otóż zorientowaliśmy się że problemem będzie odseparowanie temperatury barwowej poszczególnych lamp aby wszystko współgrało na zdjęciu. Pół godziny później okazało się że osobą, która tak mądrze nam podpowiadała był Paweł Klein. Prowadzący kolejny blok warsztatowy z fotografii produktowej. Czasu było nie wiele wiec w pośpiechu staraliśmy się ustawić odpowiednie wartości do setupu. Udało się nam to dopiero po ok. 20 minutach. Tym razem wykorzystaliśmy trzy lampy: jedną (światło ciągłe) za plecami modelki z folią estradową koloru morskiego, drygą ledową lampę (światło ciągłe) z prawej strony modelki z folią różową oraz jako główną lampę użyliśmy halogen (światło ciągłe) ze zmienną mocą 1000w oraz oktą. Ostatecznie wyszły nam takie zdjęcia z Sylwią.
Po obiedzie rozpoczął się blok warsztatowy “Fotografia produktu”, którą poprowadzi Paweł Klein. Jednogłośnie zapewne każdy był zachwycony prezentacją i wiedzą jaką przekazał nam Paweł. Tematyka poruszała problematykę oświetlania niestandardowych obiektów na przykładzie czarnych, szklanych opakowań kosmetyków. Także skuteczna fotografia butelek z alkoholem w wirującymi płatkami złota. Na koniec udało się także zrobić setup wielopunktowego oświetlenia w portrecie modowym w którym zastosowaliśmy niestandardowe techniki oświetleniowe. Wcześniej widziałem podobne efekty na zdjęciach kilku zaledwie fotografów jednak nie bardzo mogłem dowiedzieć się jak powstały zdjęcia. Po tych warsztatach moje spojrzenie zupełnie się zmieniło i przyznam, że warto było się wybrać na ten zlot przynajmniej dla tej wiedzy. Wieczorem udaliśmy się na relaks i odpoczynek do jacuzzi i sauny w tajnych lochach ośrodka…
Dzień trzeci
Tego dnia zmęczenie zaczęło dawać się we znaki. Tematyka poruszana tego dnia to zarządzanie kolorem i prezentacja monitorów EIZO oraz sprzętu Canona. Można też było wydrukować sobie zdjęcia pamiątkowe. Na koniec zrobiliśmy też grupowe zdjęcie i oficjalnie zakończyliśmy zlot.
Podsumowując
Pomimo kilku uwag o których wspomniałem, był to bardzo udany wyjazd, pełen wrażeń i nie zapomnianych chwil. Możliwość testowania sprzętu, wymiana doświadczeń fotograficznych i zmiana otoczenia dobrze mi zrobiła. Jednak największą wartość jak dla mnie wprowadziły warsztaty fotografii produktowej oraz okazja poznania fajnych ludzi.
Makijaż- Kamila Siek
Włosy – Izabela Kupska
Modelki – Sylwia Sawicka, Izabela Krasocka
4 Comments
Ktoś zna Mariolę? :)
Ja znam :) A z tego co się zorientowałam tamtego wieczoraaa…. to zdolne chłopaki z Was i nie wydaję mi się, że potrzebowaliście natchnienia a już tym bardziej coachingu :) I dziękuję za tak piękne słowa, które wywołały uśmiech na mojej twarzy :) „Piękną muzę” a Ty się z powołaniem nie pomyliłeś poetą powinieneś zostać :) Mariola wymiata… po prostu nie ma mocnych :) Dzięki chłopaki za miłe wspomnienia :)
Powiadają na mieście, że ja mam wiele ukrytych talentów. Ale ludziom nie wiara więc sama musisz się przekonać ;)
Właściwie to nasze relacje ze zlotu w Spale uzupełniają się, boja byłem na "gąsce balbince".Bardzo ciekawy i treściwy wpis:). Cóż, moja relacja jest na pewno skromniejsza,bo nie dodałem żadnego foto, ale pierwsze koty za płoty, w następnej relacji pojadę po spodzie;)
Słowiczek